Macerat z dziurawca na bóle mięśni i stawów


Bóle mięśni, ścięgien czy stawów to bardzo częsta przypadłość nie tylko ludzi starszych. Drobne kontuzje czy nadwyrężenia mięśni zdarzają się ludziom bardzo młodym i aktywnym, którzy uprawiają sport. Nie ma tygodnia aby mój syn nie żalił się na bóle kostki, łydek czy nadgarstów po intensywnym treningu czy meczu. Wtedy sięgam po olej z dziurawca, który nie tylko działa przeciwbólowo, ale także rozluźniająco i przeciwzapalnie.




Opis producenta:
Dziurawiec to prawdziwe panacum zarówno na problemy skórne jak i bóle pochodzenia reumatycznego, kręgosłupa, lumbago czy nadwyrężenia mięśni. Jego przeciwobrzękowe działanie pomocne jest przy zapaleniu żył, wylewach podskórnych i krwiakach.

Właściwości maceratu z dziurawca:

  • wyraźnie rozluźnia napięte mięśnie (np. rąk przy pracach wysiłkowych, łydek po całodniowym chodzeniu na wysokich obcasach, odcinek krzyżowo lędźwiowy po całym dniu pracy stojącej itp)
  • przynosi ulgę maluszkom podczas kolek niemowlęcych
  • uspokaja bóle reumatyczne
  • przyśpiesza gojenie wylewów podskórnych
  • regeneruje tkanki
  • pomocny przy skurczach mięśniowych
  • używany przy "łokciu tenisisty"
  • łagodzi oparzenia
  • przynosi ulgę swędzącej skórze
  • zmniejsza obrzęki przy zapaleniu żył
Dziurawiec, kiedyś szeroko stosowany w medycynie ludowej, teraz wraca do łask, dzięki swojemu szerokiemu zastosowaniu.
Ponieważ wzmaga wrażliwość na słońce, nie należy po użyciu oleju narażać skóry na działanie promieni słonecznych (dotyczy to również solarium)
Dzięki zawartości hyperycyny (czerwony barwnik) dziurawiec ma działanie antydepresyjne. Olejek ma intensywny czerwony kolor i przyjemny delikatny ziołowy zapach.
Atomizer ułatwia aplikację przy masażu.
INCI: HYPERICUM PERFORATUM OIL, KELIANTUS ANNUS SEED OIL

Moja opinia:

Macerat z dziurawca zamknięty jest w  szklanej, ciemnej buteleczce z wygodnym atomizerem. Ja stosuję go tylko zewnętrznie do nacierania lędźwi i kolan, zaś syn po treningu spryskuje nim łydki.
Siłę i moc ziół znam od dawna, ale wiem, że ich skuteczność polega na długotrwałym stosowaniu. Macerat zaskoczył mnie szybkością działania. Oczywiście nie działa on błyskawicznie, ale gdy ból nie jest zbyt silny to po kilkunastu minutach można odczuć wyraźną ulgę. Z uwagi na jego oleistą konsystencję podczas aplikacji warto wykonać delikatny masaż aż do momentu wchłonięcia. 
Delikatnie różowy kolor macerat zawdzięcza hiperycynie, czyli flawonoidowi który wykazuje działanie przeciwwirusowe, przeciwbakteryjne, przeciwzapalne i przeciwdepresyjne. Poprawia nastrój, polepsza kojarzenie i koncentrację. 
Na pewno jest to produkt, który na stale zagości w moim domu.

Macerat jest w 100% naturalny dlatego też może być stosowany wewnętrznie - gdzie korzystnie wpływa w leczeniu niestrawności i bólów brzucha. Działa on również jako środek rozkurczowy na mięśnie gładkie układu trawiennego i na drogi żółciowe* Niestety do tej pory nie stosowałam go w ten sposób i nie mogę potwierdzić tego działania.


Po stosowaniu tego specyfiku doszłam do wniosku, że przecież taki macerat mogę zrobić sama. Poszukałam i znalazłam przepis na stronie Klaudyny Hebdy - klik

Poniżej przekopiowałam Jej przepis, który planuje zrobić w tym roku.

Macerat z dziurawca:

  • świeże kwiaty, pączki i liście dziurawca (najwięcej barwnika mają kwiaty i liście)
  • olej do zalania: najlepiej migdałowy lub słonecznikowy, może być oliwa. Jeśli nie macie (ja nie miałam na wsi), zalejcie czymkolwiek (u mnie rzepakowy, bo tylko taki jest w sklepie): lepiej mieć na oleju rzepakowym, niż nie mieć wcale:)
  • czysty słoiczek.
Do słoiczka wkładamy kwiaty, pączki, liście – im więcej tym lepiej.
Zalewamy olejem – tak,żeby całe kwiaty były zalane – zakręcamy. Stawiamy w ciepłym, słonecznym miejscu (pisząc słonecznym, mam na myśli pełne słońce). Co jakiś czas, potrząsamy słoiczkiem (raz na 2 dni będzie ok, można częściej). Sprawdzamy, czy rośliny są przykryte, jeśli trzeba, dolewamy oleju.
Po 2 – 3 tygodniach, a w tych upałach myślę, że szybciej, macerat nabierze intensywnej, czerwonej barwy.
Przecedzamy go wtedy, przelewamy do czystego słoiczka, podpisujemy i przechowujemy w chłodnym, ciemnym miejscu.
Prawidłowo przechowywany ma trwałość około 12 miesięcy
źródło: http://klaudynahebda.pl/dziurawiec-macerat/)

Macerat z dziurawca kupicie w sklepie SHAMASA - klik
w cenie 33 zł za 100 ml
  



Troszkę o dziurawcu:

Dziurawiec zwyczajny popularnie jest zwany ziołem św. Jana, ponieważ w pełni rozkwita zazwyczaj ok. 24 czerwca. Jego działanie znane już było w starożytności, gdzie przypisywano mu znaczenie magiczne i mistyczne. Nacierali się  nim gladiatorzy i zapaśnicy, bo czynił ich, jak wierzono, niewyczerpanymi. W starożytnym Izraelu dziurawiec dawał siły jego mieszkańcom, aby chronić się przed nienawiścią i gwałtem: „nie pozwalał innym nas zniewalać fizycznie i duchowo" pozwalał natomiast chronić tradycje narodowe pod panowaniem wroga.

Nazwa łacińska Hypericum pochodzi od greckiego „ hyper ” – ponad oraz „ icum ” – obraz. Wynikało to ze starej tradycji wieszania dziurawca nad obrazami bogów i tym samym oddalania złych mocy. Dioskurides wymieniał w swoich pracach cztery rodzaje dziurawca i opisał jego lecznicze działanie i wskazania. A potem było ponad 1000 lat zapomnienia i dopiero w średniowieczu, w XII wieku, o dziurawcu wspomina Hildegarda z Bingen. Wiele miejsca później poświęcił mu Paracelsus. W swojej pracy z 1525 roku pisze: „Bóg włożył w to zioło wielkie arkana”. Stosował go w,,szaleńczych fantazjach”. Nazywa go „zielem na nerwy”, „jasnością dla duszy”. Podkreśla jego skuteczność w leczeniu ran. Potem dziurawcem interesował się znany botanik Hieronim Boch. W swym „Zielniku” pisze: „Nacierać zielem z dziurawca członki dwa razy dziennie, a drżenie ustąpi”; „olej z dziurawca na świeże rany nanieść; rany się zabliźniają” Na Rusi uważano dziurawiec za ziele leczące 99 schorzeń. Na rozkaz cara Michała zbierano dziurawiec na Syberii, suszono go, rozcierano na mączkę i wysyłano do Moskwy. Kazachowie nazywali dziurawiec „dżerabaj" czyli lekarz ran. Potem znów dziurawiec popadł w zapomnienie aż do lat 30-tych XX wieku, gdy wyizolowano z niego hiperycynę. Od lat 90-tych XX wieku dziurawiec przeżywa renesans.*
*źródło: http://www.czytelniamedyczna.pl



















Komentarze

  1. Nie tylko dziurawiec jest dobry na stawy :) Kiedy miałam problemy z zapaleniem stawów to zaczęłam za namową koleżanki robić sobie napar z ziół. A konkretniej alg z rośliny takiej jak morszczyn pęcherzykowaty. Ma ona naturalne właściwości hormonalne i anty krzepnięciu krwi, co przy ilości leków na stawy również było istotne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ćwiczenia rehabilitacyjne powinny przede wszystkim wzmocnić staw. Można je przeprowadzać w domu pod warunkiem, że lekarz prowadzący leczenie wyraził na nie zgodę. Ja jednak wolę chodzić do http://rehapro.com.pl na rehabilitację.

    OdpowiedzUsuń
  3. W przypadku takich bólów rzeczywiście może pomóc rehabilitacja. Osobiście polecam zgłosić się do https://carolina.pl/rehabilitacja/ jeśli jesteście z rejonów Warszawy lub Gdańska

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Bardzo dziękuję za każdy komentarz związany z postem. W przypadku pytań proszę o kontakt przez e-mail. Wszelkie reklamy w komentarzach - będę usuwać - to nie jest miejsce na reklamę!