Seria kosmetyków CD z rokitnikiem :(

Zostałam poproszona o przetestowanie naturalnych kosmetyków CD z rokitnikiem. Zapewniano mnie, że to produkty naturalne, bo tylko takie testuje i opisuje na blogu. Otrzymałam zestaw składający się z żelu pod prysznic, lotionu do ciała i kremu do rąk. Czy produkty spełniły moje, obecnie bardzo wygórowane oczekiwania, o tym dowiecie się na końcu.


Cała seria bardzo ładnie się prezentuje wizualnie, na opakowaniach bardzo wyraźnie zaznaczona jest w zielonej ramce informacja, że produkty są bezpieczne, gdyż nie zawierają w swoim składzie: parabenów, silikonu i sztucznych barwników. Za to wielki plus, bo jak wiadomo tych składników należy bezwzględnie unikać gdyż robią więcej szkody niż pożytku. 


Wszystkie produkty mają dość ostry, kwiatowo-słodki zapach. Oczywiście kwestia zapachu jest względna i jednemu będzie się podobać, innemu nie. Muszę zaznaczyć, że nie jest on brzydki, po prostu nie w moim guście.

Jeżeli chodzi o plusy tych kosmetyków to należy wymienić zawartość ekstraktu z rokitnika (Hippophae Rhamnoides Fruit Extract) - szkoda tylko, że na tak dalekiej pozycji w składzie oraz masło shea.

Rokitnik łagodzi stany zapalne, wykorzystywany jest do produkcji preparatów do opalania, likwiduje przebarwienia.





Butyrospermum Parkii Butter - masło shea - nawilża, odżywia, chroni skórę i koi podrażnienia.



Kolejny plus: produkt wegański o czym świadczy umieszczone w centralnej części opakowania logo.

Co do właściwości pielęgnacyjnych to niestety, przyznam się szczerze, bo nie lubię pisać rzeczy wyssanych z palca, ja ich w ogóle nie stosowałam :( Uznałam, że po prostu to nie dla mnie. Cały zestaw dałam sąsiadce, która skakała pod niebiosa i była ciężko zdziwiona dlaczego go nie chce. Nie odpowiedziałam jej szczerze, bo ja nikogo na siłę uświadamiać nie będę, gdyż i tak czasami wychodzę w "towarzystwie" za z lekka nawiedzoną.
Wracając do kosmetyków, to nie pozostawiłam tematu bez echa, oczywiście podpytałam moją znajomą jak się sprawują. O to co usłyszałam:

krem do rąk: lekko się rozsmarowuje na dłoniach. Szybko się wchłania, nie pozostawia tłustej, lepiącej warstwy. Dłonie po zastosowaniu są wyjątkowo gładkie i nawilżone. 

żel pod prysznic: super pudrowy kwiatowy, ładnie się pieni.

lotion do ciała:  lekka konsystencja, dobrze się rozprowadza i szybko wchłania. Koi skórę i delikatnie ją perfumuje.  Po użyciu na noc, rano skóra jest nadal gładka,  i nawilżona.  
Reasumując
 - sąsiadka jest bardzo, ale to bardzo zadowolona ;) Oglądała już te produkty w sklepie (choć inną serię) i stwierdziła, że są niedrogie, dobre i na pewno je sobie zakupi.

Wracając do mnie ...
Jeżeli chodzi o składniki to jestem bardzo, ale to bardzo ortodoksyjna. W tym zestawie kosmetyków może nie znajdziemy wielkich "koszmarów" jednak jest on trochę daleki do ideału :( 
W składzie znajdziemy m.in. olej palmowy, który nie wyrządzi nam krzywdy, bo to składnik pochodzenia naturalnego, jednak pozyskiwanie tego surowca wiąże się z wyniszczaniem lasów tropikalnych w Malezji i Indonezji. Mieszkający tam ludzie są zmuszani do opuszczenia swoich domów, a żyjące tam orangutany są zabijane :( 

Kolejny składnik to Dicaprylyl Ether - syntetyczny olej który powstaje w wyniku reakcji chemicznej: działanie kwasu na alkohol. Oprócz tzw. ślizgu nie wnosi nic wartościowego dla skóry.

i dalej ...

Sodium laureth sulfate - już na drugiej pozycji w żelu pod prysznic :( syntetyczny detergent,  produkowany jest z tlenku etylenu, będącego po­chodną ropy naftowej.  SLS wysusza i podrażnia skórę. Powodują zaburzenia wydzielania łoju i potu. Mało tego: przenikają przez skórę do krwi i kumulują się w organizmie. 

Sodium PCA – uszkadza włosy, powodując ich łamliwość i rozdwajanie. 

Butylene Glycol - alkohol organiczny. Produkt naftowy. Stosowany w żywności oraz jako materiał konstrukcyjny do łodzi, profili i blach. W kosmetykach ma zatrzymuje wilgoć, uznany za bezpieczny w stężeniu nie większym jak 50%, nie toksyczny i nie rakotwórczy. 

Phenoxyethanol (Fenoksyetanol) pochodna glikolu etylenowego. Niestety okazuje się, że składnik ten może być taka samo groźny dla zdrowia co parabeny.

kliknij i powiększ

kliknij i powiększ

kliknij i powiększ

  Ja jednak nie polecam :(