Szampon na bazie rabczańskiej solanki - zawiodłam się :(

Ah te moje włosy - szkoda słów ... nie mogę z nimi sobie poradzić - raz lepiej, to za chwilę problem powraca. Nie mogę przecież cały czas używać produktów które wahają się w przedziale cenowym 80+ 
Dlatego postanowiłam spróbować czegoś innego i to w dodatku polskiego - szamponu na bazie solanki rabczyńskiej. Według producenta szampon ten przeznaczony  jest do włosów przesuszonych a co za tym idzie ma wspaniale nawilżać. 

Sama nazwa "solanka rabczyńska" wzbudza bardzo dobre i takie naturalne skojarzenia, ale czy tak jest w rzeczywistości?



Na początek zapach - bardzo miły, delikatny
Pieni się jak szalony - nie żałując sobie kosmetyku - szybko tego pożałowałam  - piany co nie miara. Dlatego uprzedzam jakby co :)
Działanie bo to bardzo ważne:
już w trakcie  włosy stają się bardzo miękkie, nie są tępe i sprawiają wrażenie, że bardzo łatwo dadzą się rozczesać. Jakby były czymś oblepione - są wręcz śliskie. Wiem głupio to brzmi, bo włosy mokre są przecież śliskie, ale to zupelnie inne uczucie. Niestety gdy spłuczemy szampon i wytrzemy włosy ręcznikiem - efektu łatwego rozczesywania nie ma. No ale przecież nikt nie obiecywał, że taki efekt będzie więc teraz to już się czepiam :) Ale było by fajnie :) Pisze o tym, bo mnie denerwuje codzienne zmaganie się z rozczesaniem włosów. Moje kręcone włosy ostatnimi czasy plączą się niemiłosiernie. Myślę, że to przez przesuszone końcówki. Eh :)

Dobra .... wracając do szamponu, bo  tą drogą zaraz zacznę pisać o moich innych zmartwieniach a ostatnimi czasy miałabym o czym pisać :( zawiodłam się na nim bardzo.

Składniki - to przecież rzecz najważniejsza. Niestety w ineternecie nie mogłam znaleźć informacji o składnikach szamponu - nawet na stronie Uzdrowiska Rabka - klik - ani słowa o składnikach. Taka sytuacja już powinna wzbudzić moje podejrzenie.

Opisałam tylko kilka składników i powiem Wam, że mi się odechciało i dalszej analizy i szamponu :(

SLES - Sodium Lauryl Ether Sulfate - tani detergent produkowany z tlenku etylenu (pochodna ropy naftowej)  dostępny w większości kosmetyków myjących - żele, mydła, płyny i oleje do kąpieli, szampony, płukanki do jamy ustnej oraz toniki do zmywania makijażu.

Cocamidopropyl betaine - detergent anionowy, podstawa płynów kąpielowych, żeli do kąpieli, szamponów i mydeł w płynie. Jeżeli występuje samodzielnie w produkcie wówczas nie jest szkodliwy. Jednakże w połączeniu z sodium lauryl sulfate (itp.) powoduje przesuszenie skóry, łupież, wypryski na skórze owłosionej i alergiczne zapalenie skóry.

Sodium Lauroyl Sarcosinate - detergent myjący, może wywołać kontaktowe zapalenie skóry. 

Butylphenyl Methylpropional - substancja zapachowa, składnik nadający zapach. Uwaga może wywołać reakcje alergiczne w postaci zaczerwień i świądu skóry, podrażnia gruczoły łojowe skóry głowy.



Producent obiecuje:

"Delikatny i wydajny do codziennego mycia włosów. Stosowany regularnie pomaga usunąć dolegliwości dermatologiczne. Gliceryna , betaina i wyciąg z lnu długotrwale nawilżają i łagodzą podrażnienia. Włosy po umyciu stają się gładkie, jedwabiste i błyszczące."
Niestety ja z niego rezygnuję :( 
bo używam i polecam tylko produkty naturalne !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
o czym mocno podkreślam na moim blogu.

Komentarze

  1. lubię kosmetyki solankowe, ale nie używam ich na włosy, bo niestety nie sprawdzają się ;/

    OdpowiedzUsuń
  2. ja w ramach współpracy z jednym sklepem poprosiłam o szampon na bazie serwatki mlecznej, nazwa bardzo nurtująca - stwierdziłam "może coś fajnego?". aa ni cholery.. :/

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Bardzo dziękuję za każdy komentarz związany z postem. W przypadku pytań proszę o kontakt przez e-mail. Wszelkie reklamy w komentarzach - będę usuwać - to nie jest miejsce na reklamę!