Błoto iłowo-mineralne puremud.

Pielęgnacja w zgodzie z naturą to jest to co uwielbiam. Podczas zabiegów, które wykonuje sama u siebie w domu czuję zawsze jakby przypływ nowej energii, sił witalnych oraz błogi relaks. Zamykam się w swojej łazience (komfort posiadania trzech łazienek w domu jest rewelacyjny) i śmiało mogę poczuć się jak w najdroższym spa. Czegóż mi więcej trzeba prócz świec, kadzideł, relaksującej muzyki? Naturalnych kosmetyków, które sprawią, że moje ciało będzie mogło się doskonale zregenerować. Niektóre firmy po prostu wiedzą, gdzie są moje słabe punkty i trafiają w samo sedno. Dlatego też, gdy tylko otrzymałam propozycję przetestowania błotka zgodziłam się od razu.

Błoto jest pakowane w zgrabne paczuszki. Każda saszetka jest miękka w dotyku i wyraźnie czuć że skrywa w środku miękkie błoto. Przed użyciem producent zaleca ugniatanie saszetki przez minutkę. Podczas pierwszej aplikacji troszkę się bałam reakcji mojej skóry. Niestety bywa kapryśna i dość często odwdzięcza mi się podrażnieniem i pieczeniem. Gdy nałożyłam błoto na twarz nie czułam żadnego dyskomfortu, jednak relaks mój był mocno zakłócony gdyż leżałam w wannie i czekałam kiedy zaczną się jakieś sensacje. Moje obawy były bezpodstawne. Cera po zmyciu błota ciepłą wodą była oczyszczona i gładka. Kolejne seanse sprawiły mi znacznie większą radość i relaks. 


ZALETY:
  • doskonale nawilża i oczyszcza skórę
  • drobne niedoskonałości znikają
  • lekko wygładza  
  • rozjaśnia przebarwienia
  • reguluje wydzielanie sebum
  • i ponoć powstrzymuje proces starzenia - mam wielką nadziej, że tak właśnie jest
  • wygodne saszetki


WADY:
  • błotko niestety mocno brudzi, szczególnie dłonie i paznokcie - jednak zawsze można użyć rękawiczek i to jest chyba najlepsze rozwiązanie. 
  • Zapach 
  • bałagan w łazience ;)


Opis producenta:

Błoto iłowo – mineralne MudSpa to wytwór natury w czystej postaci, nie poddany obróbce fizycznej i chemicznej, bez konserwantów. Skład tego błota w pełni odpowiada zapotrzebowaniom człowieka, nie naruszając naturalnej flory bakteryjnej.
Koncentrat substancji biologicznie czynnych pochodzenia naturalnego: pielęgnacja w zgodzie z naturą. Produkt o cechach silnie regenerujących i liftingujących skórę i tkankę podskórną. Wpływa stymulująco na mięśnie twarzy, regeneruje układ kostny.
Tworzy w skórze silną barierę antyodwodnieniową, przeciwsłoneczną i mrozoodporną. Zapewnia ochronę antybakteryjną.
Posiada właściwości stabilizujące poziom hormonów oraz gospodarkę lipidowo – zasadową naskórka. Jest niespotykanym wsparciem w codziennej pielęgnacji Twojej skóry.


Błotko pakowane jest w zgrabne saszetki, które wystarczają na kilka aplikacji. Czarny kolor maseczki dość mocno brudzi nie tylko twarz i dłonie, ale też wszystko wokół :) podczas spłukiwania cała umywalka jest mega brudna. Może ja jestem jakaś ciapowata, ale po użyciu maseczki mycie łazienki mam gwarantowane. Kolejna sprawa to zapach - no cóż nie należy on do najprzyjemniejszych. Przypomina mi przykrą woń która wydobywa się niekiedy z rur.
Z uwagi na konieczność sprzątania po użyciu błota stosuje je zawsze w piątek wieczorem. 
Wiem, wiem.... tak na prawdę są to rzeczy drugoplanowe, bo najważniejsze jak działa błoto na skórę, a działa co by nie powiedzieć fenomenalnie.
Już po jednym seansie skóra twarzy jest idealnie gładka, cudowna w dotyku i  doskonale nawilżona. Z każdą kolejną aplikacją twarz zyskuje blasku i znikają drobne przebarwienia.  Cera staje się jakby młodsza i to rekompensuje wszystkie inne niedogodności z tą maseczką.
Konsystencja błota jest bardzo przyjemna i od razu gotowa do użycia. W dotyku można wyczuć mikroskopijne granulki, które podczas zmywania delikatnie peelingują twarz. Struktura przypomina gładką pastę z drobniutkimi ziarenkami piasku, pyłu.
Cieszy mnie to, że błoto w ogóle nie uczula, nie piecze i nie wywołuje podrażnienia. Podczas aplikacji trzeba tylko pilnować, aby błoto nie wyschło w tym celu wykorzystuje mały zraszacz do roślin, który służy tylko do celów kosmetycznych.  

Składniki: Błoto to czysta natura w najlepszej postaci, bez obróbki fizycznej i chemicznej, bez konserwantów. Skład tego błota w pełni odpowiada zapotrzebowaniom człowieka, nie naruszając naturalnej flory bakteryjnej.

Ciekawostka: stosując tylko połowę saszetki PureMud aplikujesz dzienną dawkę zapotrzebowania na magnez.



Cena:
Początkowo sądziłam, że cena błota jest bardzo wysoka,  bo 10 saszetek to wydatek aż 180 zł, ale ...
saszetki można kupić na sztuki a jedna wystarcza aż na cztery aplikacje (tylko twarzy), zatem jedno użycie to koszt niecałych  5 złotych.  Wybór zależy od Was, ale myślę, że warto skusić się na jedną saszetkę i ją wypróbować. 

Błoto kupicie tutaj - klik 

Komentarze

  1. Rzadko używam błotek szczerze mówiąc, praktycznie wcale.. nie wiem czy chciałabym przetestować :p

    OdpowiedzUsuń
  2. Nigdy tego nieuzywalam.mam 50 lat i z checia bym przetestowala

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Bardzo dziękuję za każdy komentarz związany z postem. W przypadku pytań proszę o kontakt przez e-mail. Wszelkie reklamy w komentarzach - będę usuwać - to nie jest miejsce na reklamę!