Saisona, Arktyczny Balsam do twarzy i ciała

Latem ubiegłego roku postanowiłam przejść oczyszczający post dr Ewy Dąbrowskiej (więcej o samej diecie opiszę w osobnym poście) niestety po tym zdarzeniu, bardzo ucierpiały moje włosy i skóra, która stała się przesuszona i jeszcze bardziej skłonna do podrażnień. Zaczęłam szukać szybko czegoś, co mogłoby mi pomóc. Czasami się w życiu zdarza tak, że jak czegoś mocno potrzebujesz, to samo wpada w twoje dłonie. Tak właśnie było w przypadku arktycznego balsamu do twarzy marki Saisona.




Producent zapewnia, że balsam ten, dzięki zawartości odżywiających i leczniczych składników pomaga naprawić bardzo suche obszary, oraz czerwone palmy na twarzy i ciele. Nie pozostawało zatem mi już nic jak tylko to sprawdzić na własnej skórze.


Balsam kojarzy mi się z czymś gładkim, o konsystencji gęstego mleczka, tutaj nazwa troszkę wprowadza w błąd. kosmetyk zamknięty jest w szklanym słoiczku (za to wielki plus) i ma konsystencję zbliżoną do masła shea. Jest dość zbity i ciut grudkowaty, ale podczas kontaktu ze skórą prawie natychmiast zmienia się w postać oleistą. 



 




Balsam arktyczny to  prawdziwe lekarstwo na mocno przesuszoną i podrażnioną skórę. jest do tego stopnia dobry, że śmiało powinien być sprzedawany w aptekach, ale do sedna...







Balsam cudownie pachnie i to od razu rzuca się w nos po otwarciu tego niewielkiego słoiczka. Mimo, że konsystencja jest dość zwarta, kosmetyk z łatwością rozprowadza się po twarzy. Przez chwilkę tworzy tłustą warstwę - buzia świeci się i błyszczy, ale dosłownie przez kilka chwil. Potem skóra jakby piła balsam i staje się miękka i aksamitna w dotyku. 

Nie powiem Wam, że balsam ten po jednej aplikacji sprawił, że mój problem ze skórą zniknął, bo bym skłamała. Po pierwszej aplikacji skóra na pewno stała się mniej napięta i nie wyczuwałam ściągnięcia. Z każdym dniem, skóra stawała się coraz bardziej elastyczna, jędrna - pełniejsza. Sama nie wiem jak to opisać, gdyż moja twarz mówiąc krótko była papierowa i miałam wrażenie, że w każdej chwili, jakaś jej część mi odpadnie.  Żeby nie wyjść na zupełną kretynkę, usprawiedliwię się tylko, że ów post zrobiłam ze względów zdrowotnych - chodziło mi o guzy na tarczycy.

Balsam ten, a raczej maść - uratował moją skórę i teraz wszystkim go polecam, bo na prawdę warto. Cena nie jest wygórowania i po prostu warto mieć ten mały słoiczek w domu. Sprawdzi się  on przy suchych łokciach a także przy skórkach wokół paznokci.

Balsam kupicie w cenie 32 zł 
w sklepie Erato-organic - klik

Komentarze

  1. Dobrze jest mieć taki kosmetyk sos, który w razie czego złagodzi i wręcz podleczy naszą skórę. Nie znam tego balsamu ale prezentuje się świetnie. Po nazwie myślałam, że będzie miał dodatkowo działanie chłodzące :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba się skuszę, mam problem z odwodnioną cerą i nic nie chce mi pomóc :< Z Saisony miałam kiedyś wodę aktywną, pomarańczową i czerwoną bardzo polecam, ale jednak potrzebuję już czegoś mocniejszego w działaniu :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Bardzo dziękuję za każdy komentarz związany z postem. W przypadku pytań proszę o kontakt przez e-mail. Wszelkie reklamy w komentarzach - będę usuwać - to nie jest miejsce na reklamę!