Sante Schisandra krem na noc - naturalne rozczarowanie

Dziś o kremie na noc z którego początkowo byłam  bardzo zadowolona do czasu jednego wyjazdu. Jeden dzień bez kremu i moja opinia nie jest już taka różowa. Coś takiego przytrafiło mi się po raz pierwszy - ciekawa jestem czy Wy także spotkaliście się z czymś podobnym, ale o tym później ...




W pierwszej chwili po nałożeniu zwątpiłam i musiałam sprawdzić na etykiecie czy na prawdę ten krem jest do stosowania na noc. Dlaczego? 
Ponieważ krem wchłonął się całkowicie - wręcz do sucha - co jest mi obce jeżeli chodzi o kremy na noc. Z reguły zostawiają tłusty film a tutaj niespodzianka.

Krem natomiast lekko naciąga buzię - uczucie jest dość mocno wyczuwalne zaraz po nałożeniu.

Później z każdą godziną napięcie słabnie i uwidacznia się efekt nawilżający

Całkowicie jest od widoczny rano - buzia jest ładnie odżywiona, jakby "napita" - taka "pulchna" w pozytywnym tego słowa znaczeniu ;-)

Konsystencja - lekka


Zapach - przyjemny




 Kremy w tubce bardzo lubię - ze względu na ich higieniczność

Krem nie uczula i nie wywołuje reakcji alergicznych - typu: łzawienie, pieczenie itp - a do tego moja cera jest wyjątkowo chętna :) 

jednak jest coś co mnie w nim wkurzyło ...

Podsumowując:

Krem przyjemny, ale cudów spodziewać się nie można - zauważyłam, że nawilżenie jest tylko czasowe - tzn. występuje dopóki używamy krem.
Wystarczy, że jeden dzień sobie odpuścimy - a twarz jest przesuszona - jakby odwodniona :( 
co mi osobiście się nie spodobało. Niestety doszłam do tego gdy wyjechałam na weekend i zapomniałam spakować krem - widok mojej twarzy na drugi dzień - rozpacz :( 
Nie wiem jak to się stało, ale w jedną noc przybyło mi  mnóstwo zmarszczek - na szczęście były to takie zmarszczki chwilowe - takie jak występuję przy odwodnieniu.  

Etykieta z opakowania:

 " ... Rano skóra jest wygładzona i zrelaksowana ..." TAK! pod warunkiem, że nie zapomnimy go nałożyć  - wówczas efekt jest katastrofalny - po raz pierwszy spotkałam się z czymś takim w przypadku naturalnych kosmetyków - nie wiem czym to jest spowodowane , że brak jednej aplikacji rujnuje wszystko. 

Krem zachowuje się jak "narkotyk" 
 Skóra się od niego się uzależnia i jego brak jest wyraźnie odczuwalny  :( 

 Szkoda, że efekt nawilżenia jest  tak krótkotrwały i nie utrzymuje się dużej  :(

Z zasady jak jestem z czegoś średnio zadowolona to nie opisuję kosmetyku na blogu 
jednak w tej sytuacji jest inaczej gdyż post już powstał
dlatego byłam zobligowana, aby napisać o tym kremie wszystkie - PRAWDZIWE - moje odczucia

:)

 Krem ten pochodzi ze sklepu 









Komentarze

  1. Zawsze mam wrażenie, ze gdy krem całkowicie się wchłonie, że to za mało, przeważnie wtedy smaruję raz jeszcze :) A widać, niektóre tak po prostu mają

    OdpowiedzUsuń
  2. Nigdy produktów od sante nie kupowałam, ale jakoś nie do końca jestem być możne przekonana do ich produktów...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Bardzo dziękuję za każdy komentarz związany z postem. W przypadku pytań proszę o kontakt przez e-mail. Wszelkie reklamy w komentarzach - będę usuwać - to nie jest miejsce na reklamę!