ARGILE PROVENCE Krem przeciwsłoneczny do twarzy i ciała

Wakacje miałam bardzo udane, pogoda dopisała - mimo złych prognoz.Słoneczko grzało i towarzyszyło nam przez cały czas ( z wyjątkiem ostatniego dnia , gdzie pogoda się znacznie pogorszyła), ale co się wygrzałam na plaży to moje :-)   
Na szczęście miałam ze sobą mleczko do opalania - cieszę się teraz wspaniałą brązową opalenizną - zero zaczerwienienia ani poparzeń w przeciwieństwie do mojego męża , który chciał się bardzo opalić i stwierdził, że mleczko z filtrem mu to utrudni - na efekt nie musiałam długo czekać - wieczorem mój mąż wyglądał strasznie - cały poparzony, jak rak!!! Mało tego poszedł do pierwszej lepszej drogerii i kupił oczywiście nie BIO - krem do twarzy na poparzenia słoneczne z napisem MLECZKO SOS PO PRZEDAWKOWANIU SŁOŃCA - nie powiem jakiej firmy, bo o to nie chodzi - ale efekt był jeszcze gorszy - oczy wyszły mu z orbit - spuchnięte powieki, łzawienie - koszmar!!! Pomyślałam, teraz to już koniec wakacji! Na szczęście po jednym dniu przerwy od plaży (ja z synem nie odpuściłam) - wszystko się unormowało. Po tych doświadczeniach mój mąż  użył mojego kremu z filtrem i uważa go teraz za najlepszy.
Krem ARGILE PROVENCE ma konsystencję mleczka - bardzo lekka i delikatna formuła szybko się wchłania i pozostawia subtelny zapach. Używałam go wspólnie z mężem ;-) i moim 6-letnim synkiem. Nie podrażnia, nie uczula. Krem a raczej mleczko jest bardzo wydajne mimo codziennego używania przez 3 osoby do domu przywiozłam jeszcze połowę opakowania.
Pierwszy raz opaliłam się na brązowo :-) Z natury mam bardzo jasną karnację - więc opalałam się zawsze na czerwono - tym razem się to zmieniło.


Komentarze